Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marta84 z miasteczka Osiny/Poraj/Kamienica Polska/Poc. Mam przejechane 16627.86 kilometrów w tym 168.70 w terenie. Jeżdżę z kosmiczną średnią 15.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marta84.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100-110

Dystans całkowity:107.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:05:54
Średnia prędkość:18.25 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:107.65 km i 5h 54m
Więcej statystyk
  • DST 107.65km
  • Czas 05:54
  • VAVG 18.25km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

zwariowany Lubliniec

Wtorek, 19 sierpnia 2014 · dodano: 19.08.2014 | Komentarze 3

na dziś zaplanowałam dłuższy wyjazd. Początki trudne- pierwsze 20 km jechało się jak po grudzie (nawet jak na mnie ;P ) Później sę rozkręciłam. 

Trasa

Wyjazd w całości asfaltowy. Dojazd bez żadnych komplikacji, poza robotami drogowymi na odcinku 1,5 km. Zamknęli jeden pas, włączyli sygnalizację świetlną i gitara. Ledwo zdążyłam przejechać a za mną sznur aut, w większości ciężarówki, które nie miały jak mnie wyprzedzić na wąskim pasie ;D Dziwne,że tacy spokojni za mną gęsiego jechali :)
Objazdóweczka po mieście- bardzo mi się spodobało. Miło i przytulnie. 
W czasie powrotu małe zagubienie drogi, ale ogarnęłam szybko sytuację. Trzeba było wrócić na czas do domu, bo mąż wróci z pracy a obiadu niet... a leczo samo się nie zrobi. Niestety jakieś 45 km przed domem zaczęło kropić i jak zaczęło tak przestać nie chciało. Dwie godziny jechałam w sporym deszczu. Po 30 minutach przestałam zwracać uwagę na kałuże- nie miało celu ich omijanie. Wszystkim, którzy lubią mieć suche okolice intymne zalecam nie kupowanie siodełka z dziurką ;D ;P Gdy wróciłam każdy centymetr ciała miałam mokry. Ostatnie 10 km uprzyjemniły mi kupione przy drodze truskawki (prawdopodobnie jedne z ostatnich w sezonie). Zjadłam prawie całe 0.5 kg i prawie zapomniałam, że jest zimno, mokro i do domu daleko :) Dodatkowo wiał zajebiaszczy w mordewind...
W domu ubrania wylądowały w pralce, ja w wannie (rower umył się sam na wycieczce), a na koniec my z mężem skończyliśmy w restauracji- leczo będzie jutro ;D

W końcu wyskoczyła dwójka z przodu na tegorocznym przebiegu i czwórka w przebiegu Krossa, a dzisiejsza wycieczka to moja trzecia życiowa przekroczona kilometrowa setka :) Mało tego a jednak cieszy, że jeszcze się chce. Może strzelę jeszcze jedną setkę do końca miesiąca? Się zobaczy...


dobrze, że miałam truskawki- co tam, że niemyte ;P

Reszta zdjęć: https://plus.google.com/photos/1149556417792762645...