Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marta84 z miasteczka Osiny/Poraj/Kamienica Polska/Poc. Mam przejechane 16303.86 kilometrów w tym 168.70 w terenie. Jeżdżę z kosmiczną średnią 15.99 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marta84.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

stadnie

Dystans całkowity:141.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:10:29
Średnia prędkość:13.48 km/h
Maksymalna prędkość:62.77 km/h
Suma podjazdów:1243 m
Suma kalorii:2079 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:47.10 km i 3h 29m
Więcej statystyk
  • DST 28.98km
  • Czas 02:17
  • VAVG 12.69km/h
  • VMAX 37.80km/h
  • Sprzęt LAZARO SENATORE V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Olsztyna z 3 rajdem rowerowym z Biblioteki gminnej w Kamienicy...

Sobota, 24 czerwca 2023 · dodano: 24.06.2023 | Komentarze 0

... przypomnieć sobie, dlaczego NIE jeżdżę stadnie ;D ;P  

  • DST 33.44km
  • Czas 02:35
  • VAVG 12.94km/h
  • VMAX 25.50km/h
  • Sprzęt Kross level A6
  • Aktywność Jazda na rowerze

I Międzypokoleniowy Rajd Rowerowy- brzmi dumnie ;D ;)

Sobota, 19 czerwca 2021 · dodano: 06.07.2021 | Komentarze 0

Opis z FB  Bibiloteki ;) :
"19 czerwca 2021 roku Gminna Biblioteka Publiczna w Kamienicy Polskiej wraz z Kołem Emerytów i Rencistów w Kamienicy Polskiej zorganizowała I Międzypokoleniowy Rajd Rowerowy. Przewodnikiem po Kamienicy Polskiej i okolicach był p. Marek Morzyk- Gminny oficer rowerowy.
25 miłośników “dwóch kółek “ przemierzyło razem 26 km. ?♂️???
Najmłodsza uczestniczka miała 10 lat a najstarsza 65+ ?
Trasa rajdu przebiegała przez następujące miejscowości : start- GBP w Kamienicy Polskiej - Wanaty- Kolonia Borek- Zawodzie- Osiny- Dębowiec- Poraj- meta- siedziba Koła Emerytów i Rencistów w Kamienicy Polskiej. Na uczestników rajdu w gęstym lesie, czekała miła niespodzianka- Przewodniczący Rady Gminy p. Tomasz Nowowiejski wraz z żoną i synkiem dla każdego rowerzysty przygotowali butelkę wody oraz pyszny pożywny batonik.
Chwile oddechu rowerzyści “złapali” w “Domu nad Wartą” dzięki uprzejmości p. Mirosława Nowowiejskiego który stworzył miejsce opowiadające o historii naszej okolicy.
Na koniec rajdu na wszystkich uczestników czekał poczęstunek. Pyszne domowe ciasta, chleb ze smalcem, kiszone ogórki oraz grill sprawiły że każdy mógł nadrobić spalone kalorie ?
Piękne leśne tereny, opowieści p. Marka Morzyka o przyrodzie i historii, energia i dobry humor oraz wspaniała wakacyjna pogoda sprawiły że już nie możemy doczekać się kolejnego rajdu.
Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom I Międzypokoleniowego Rajdu Rowerowego i zapraszamy do obejrzenia fotorelacji ?
Fotorelacja na FB biblioteki




  • DST 78.87km
  • Czas 05:37
  • VAVG 14.04km/h
  • VMAX 62.77km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 2079kcal
  • Podjazdy 1243m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siwuchowe ścieżki- czyli mój pierwszy raz stadnie :)

Środa, 11 listopada 2015 · dodano: 12.11.2015 | Komentarze 9

Dziś pierwszy raz w tak licznym towarzystwie. Co to będzie myślałam- pewnie padnę jak dętka w połowie drogi i będzie wstyd. Wzięłam nawet mapę na wypadek gdybyśmy mieli odłączyć się od grupy ;) Coby dotrzeć na miejsce o umówionej porze, wstaliśmy punkt 5 i ruszyliśmy o 6 z Gliwic. Udało się nie usnąć w drodze więc pierwszy sukces tego dnia. W Zawierciu zaparkowaliśmy pod PKP i zaczęliśmy rozpakowywać graty. Ledwo skończyliśmy, podjechał pociąg z resztą ekipy. Przybyli: Rafał z synem Michałem, Piotrek, Artur oraz Tomek. Miało być więcej osób, ale zrezygnowali z istotnych dla siebie powodów :) Po krótkim acz miłym powitaniu - heja w drogę. Tomasz vel Siwuch (zwany przez niektórych Rzeźnikiem z Zawiercia ;) ) poprowadził nas prosto w las. Prawdę powiedziawszy to jadąc przestałam się zupełnie orientować, gdzie aktualnie jesteśmy i gdzie się kierujemy ;)
Muszę przyznać, że wcale ale to wcale mi to nie przeszkadzało ;) Jakie to cudne uczucie jechać i nie przejmować się przebiegiem trasy :) Przebyliśmy może kilkanaście km i na fajnym zjeździe w lesie Artur łapie gumę. Zostaje zasypany gradem łyżek do zdejmowania opon, pompką (bo jego odmawiała posłuszeństwa) oraz dętką. Mimo tego po krótkiej jeździe okazuje się, że powietrze dalej uchodzi i trzeba było zrobić postój na łatanie. Opodal Zalewu Pilica napatoczyła się miejscówka do obmycia poranionej dętki i opony. Dla pewności zdzwoniono się jeszcze z Edytą i Alkiem, by poratowali Artura dętką. Bikehead'owe małżeństwo dziś miało dołączyć do nas autkiem w barze u Ryśka w Pilicy. Po postoju dalej w drogę. Wyziębiło nas trochę ale Tomek o nas zadbał i poprowadził po bardzo przyjemnym dłuuuugim terenowym podjeździe na żółtym pieszym z kierunku Smolenia. Podjechałam, choć w drodze zaczęłam wydawać odgłosy przeciążonej lokomotywy z wiesza Tuwima :) 
Mijamy Soleń i znów wpadamy w teren. Podjazdy i zjazdy ciągną się i wiją wśród pięknego krajobrazu jurajskiego. Jest dużo błota, liści, kamieni i śliskich korzeni- czyli tego po co stworzono rower górski ;) Po dotarciu do drogi zaliczamy zjazd jak na samolocie w Jakuszycach tylko w wersji asfaltowej. Osiągnęłam marne 62 km/h. 
Stajemy w Pilicy na popas, gdzie czekają na nas już Edyta i Alek. Zleciało trochę czasu na pogaduchach, jedzeniu i słuchaniu wspominek z dawnych wypraw naszych dzisiejszych towarzyszy :) Czas leci i wypadało się zbierać. Tomek dalej prowadzi terenowo i tyci tyci asfaltowo do osławionej w opowieściach rowerowej braci drogi s300. :) Docieramy w końcu na nią i jak się okazuje asfaltowo też może być ciężko. Interwały ciągną się na niej jakoby w nieskończoność, góra dół i wjazd i zjazd :) Szczęśliwie krajobrazy rekompensują cały znój przemierzania tej drogi. Zaliczamy jeszcze jeden podjazd pod silosy (bodajże w Przyłubsku) oraz skałę Okiennik Wielki w Piasecznie. 
Czas nie pozwala na więcej, bo towarzysze pedałowania musza zdążyć na pociąg do Czewy. Tomek zawiedziony, bo uszykował przejazd (czyt. PODJAZD) jeszcze jedną terenową drogą, ale zmuszony został do kapitulacji. Gnamy wiec z wiatrem i pod wiatr prosto na Zawiercie. Tam chłopaki udają się na myjkę, a my pod PKP pakować manaty w drogę na Siewierz. 
Wyprawa bardzo udana- było terenowo/MTBowo, towarzystwo roześmiane i gadatliwe, trasa urokliwa i bardzo jurajska :) Pierwsza jazda w stadzie bardzo mi się spodobała- tempo było moje, więc nie czułam presji,że odpadnę po drodze ;D Bez napinki, turystycznie, dużo terenu i fajni, zakręceni ludzie- to co lubię :)
...i tym razem nie musiałam prowadzić :D
Do zobaczenia na szlaku chłopaki ;) 
PS: no i wpadł 3 tyś. w sezonie, jeszcze tylko 450  km :D ;) Skromnie ale dla mnie wystarczająco :) 

prawie cala ekipa (fot. by siwuch) - przy bunkrze w Ogrodzieńcu

małe zabiegi kosmetyczne nad zalewem Pilica


na żółtym pieszym - dłuuugi podjazd :)

było co nieco blotka (fot. by siwuch)

widoczek z góry


w krzokach :)- było i znoszenie rowerów 




w drodze 

prawie jak samolot :)

na s300 (fot. by siwuch)


na s300

podjazd pod silosy

pod Okiennikiem Wielkim 

Wszystkie zdjęcia : https://plus.google.com/photos/1149556417792762645...

Trasa: