Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Marta84 z miasteczka Osiny/Poraj/Kamienica Polska/Poc. Mam przejechane 16627.86 kilometrów w tym 168.70 w terenie. Jeżdżę z kosmiczną średnią 15.91 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Marta84.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 78.87km
  • Czas 05:37
  • VAVG 14.04km/h
  • VMAX 62.77km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 2079kcal
  • Podjazdy 1243m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siwuchowe ścieżki- czyli mój pierwszy raz stadnie :)

Środa, 11 listopada 2015 · dodano: 12.11.2015 | Komentarze 9

Dziś pierwszy raz w tak licznym towarzystwie. Co to będzie myślałam- pewnie padnę jak dętka w połowie drogi i będzie wstyd. Wzięłam nawet mapę na wypadek gdybyśmy mieli odłączyć się od grupy ;) Coby dotrzeć na miejsce o umówionej porze, wstaliśmy punkt 5 i ruszyliśmy o 6 z Gliwic. Udało się nie usnąć w drodze więc pierwszy sukces tego dnia. W Zawierciu zaparkowaliśmy pod PKP i zaczęliśmy rozpakowywać graty. Ledwo skończyliśmy, podjechał pociąg z resztą ekipy. Przybyli: Rafał z synem Michałem, Piotrek, Artur oraz Tomek. Miało być więcej osób, ale zrezygnowali z istotnych dla siebie powodów :) Po krótkim acz miłym powitaniu - heja w drogę. Tomasz vel Siwuch (zwany przez niektórych Rzeźnikiem z Zawiercia ;) ) poprowadził nas prosto w las. Prawdę powiedziawszy to jadąc przestałam się zupełnie orientować, gdzie aktualnie jesteśmy i gdzie się kierujemy ;)
Muszę przyznać, że wcale ale to wcale mi to nie przeszkadzało ;) Jakie to cudne uczucie jechać i nie przejmować się przebiegiem trasy :) Przebyliśmy może kilkanaście km i na fajnym zjeździe w lesie Artur łapie gumę. Zostaje zasypany gradem łyżek do zdejmowania opon, pompką (bo jego odmawiała posłuszeństwa) oraz dętką. Mimo tego po krótkiej jeździe okazuje się, że powietrze dalej uchodzi i trzeba było zrobić postój na łatanie. Opodal Zalewu Pilica napatoczyła się miejscówka do obmycia poranionej dętki i opony. Dla pewności zdzwoniono się jeszcze z Edytą i Alkiem, by poratowali Artura dętką. Bikehead'owe małżeństwo dziś miało dołączyć do nas autkiem w barze u Ryśka w Pilicy. Po postoju dalej w drogę. Wyziębiło nas trochę ale Tomek o nas zadbał i poprowadził po bardzo przyjemnym dłuuuugim terenowym podjeździe na żółtym pieszym z kierunku Smolenia. Podjechałam, choć w drodze zaczęłam wydawać odgłosy przeciążonej lokomotywy z wiesza Tuwima :) 
Mijamy Soleń i znów wpadamy w teren. Podjazdy i zjazdy ciągną się i wiją wśród pięknego krajobrazu jurajskiego. Jest dużo błota, liści, kamieni i śliskich korzeni- czyli tego po co stworzono rower górski ;) Po dotarciu do drogi zaliczamy zjazd jak na samolocie w Jakuszycach tylko w wersji asfaltowej. Osiągnęłam marne 62 km/h. 
Stajemy w Pilicy na popas, gdzie czekają na nas już Edyta i Alek. Zleciało trochę czasu na pogaduchach, jedzeniu i słuchaniu wspominek z dawnych wypraw naszych dzisiejszych towarzyszy :) Czas leci i wypadało się zbierać. Tomek dalej prowadzi terenowo i tyci tyci asfaltowo do osławionej w opowieściach rowerowej braci drogi s300. :) Docieramy w końcu na nią i jak się okazuje asfaltowo też może być ciężko. Interwały ciągną się na niej jakoby w nieskończoność, góra dół i wjazd i zjazd :) Szczęśliwie krajobrazy rekompensują cały znój przemierzania tej drogi. Zaliczamy jeszcze jeden podjazd pod silosy (bodajże w Przyłubsku) oraz skałę Okiennik Wielki w Piasecznie. 
Czas nie pozwala na więcej, bo towarzysze pedałowania musza zdążyć na pociąg do Czewy. Tomek zawiedziony, bo uszykował przejazd (czyt. PODJAZD) jeszcze jedną terenową drogą, ale zmuszony został do kapitulacji. Gnamy wiec z wiatrem i pod wiatr prosto na Zawiercie. Tam chłopaki udają się na myjkę, a my pod PKP pakować manaty w drogę na Siewierz. 
Wyprawa bardzo udana- było terenowo/MTBowo, towarzystwo roześmiane i gadatliwe, trasa urokliwa i bardzo jurajska :) Pierwsza jazda w stadzie bardzo mi się spodobała- tempo było moje, więc nie czułam presji,że odpadnę po drodze ;D Bez napinki, turystycznie, dużo terenu i fajni, zakręceni ludzie- to co lubię :)
...i tym razem nie musiałam prowadzić :D
Do zobaczenia na szlaku chłopaki ;) 
PS: no i wpadł 3 tyś. w sezonie, jeszcze tylko 450  km :D ;) Skromnie ale dla mnie wystarczająco :) 

prawie cala ekipa (fot. by siwuch) - przy bunkrze w Ogrodzieńcu

małe zabiegi kosmetyczne nad zalewem Pilica


na żółtym pieszym - dłuuugi podjazd :)

było co nieco blotka (fot. by siwuch)

widoczek z góry


w krzokach :)- było i znoszenie rowerów 




w drodze 

prawie jak samolot :)

na s300 (fot. by siwuch)


na s300

podjazd pod silosy

pod Okiennikiem Wielkim 

Wszystkie zdjęcia : https://plus.google.com/photos/1149556417792762645...

Trasa:



Komentarze
Marta84
| 15:32 poniedziałek, 16 listopada 2015 | linkuj Daria- mam nadzieję,że będzie nam kiedyś pisane razem pedałować :) Jeśli tylko czas pozwoli :)
Tofik- taka tam dyskusja ;) Może kiedyś przeżyję taką "przygodę", ale to raczej z ciekawości niż z chęci sprawdzania się . Choć jakoś nie potrafię sobie wyobrazić siebie z numerkiem startowym ;)
Tofik83 | 07:37 poniedziałek, 16 listopada 2015 | linkuj nie sądziłem, że wywołam aż taką dyskusję, ale... nikt nie mówi żeby jechać kawał drogi, jakiś wyścig można znaleźc nawet gdzieś "koło bloku". Rozumiem, że nie każdy widzi sens w ściganiu się z obcymi ludźmi ale warto potraktować to jako przygodę, chęć posmakowania czegoś nowego. A po co gto wszystko? ano po to, "...żeby nie było, że nie wiem co tracę..." :D
Skowronek
| 18:39 sobota, 14 listopada 2015 | linkuj Gratulacje okrągłej cyferki:) Mam nadzieję, że załapiemy się na następny wypad.
Marta84
| 18:20 piątek, 13 listopada 2015 | linkuj Okolice zacne- nie ma to jak Jura :)
Tofik- maratony to nie moja bajka. Jeśli mam jechać kawał drogi, w okolice gdzie jest co zwiedzać turystycznie i krajobrazowo (taka Szklarska, Świeradów, Jelenia Góra itp) to na miliard procent nie jechałabym na czas. Przebyć szmat kilometrów, zmachać się wśród tłumu ludzi, na zatłoczonych zjazdach i podjazdach... i jeszcze nawet pamiątkowych fotek z trasy nie zrobić ! :) Nie móc przystanąć i zachwycić się pięknym widokiem, nie zjechać z trasy żeby zaliczyć jeszcze jakiś fajny punkt wyprawy, który jest blisko ? Jak dla mnie- nie ma to sensu ;) Nie mam ciągot do współzawodnictwa. Nie wykluczam, że może kiedyś zmienię zdanie i choć raz spróbuje- żeby nie było, że nie wiem co tracę, ale wątpliwa to sprawa ;)
Siwuch prawdę rzeczesz- lepiej mi na razie tak jak jest. Spinam się tylko w robocie i to tylko na kierownictwo :D ;)
Rafał- jeśli tylko czas i "kochana" praca pozwolą to również będzie nam miło. Może gdy odwiedzę rodzinkę pod Czewą ;) ...a pomyłka już poprawiona :)
rafik1000
| 15:06 piątek, 13 listopada 2015 | linkuj Marta dziękujemy za wspólną jazdę i mamy nadzieję że jeszcze z nami pojeździcie. A tak dla ścisłości ja pomyliłem nazwiska a Ty imiona-nie Arek a Artur
Tofik83 | 10:25 piątek, 13 listopada 2015 | linkuj ehhh szkoda, że nie było mi dane z Wami jechać... ;(
ale następnym razem... !!!! :D
Marta - to teraz (jako postanowienie noworoczne) nadszedł czas na Twój pierwszy start w jakimś maratonie !!
Mamir
| 09:06 piątek, 13 listopada 2015 | linkuj Fajny wypad :)
tunislawa
| 22:34 czwartek, 12 listopada 2015 | linkuj super wyprawa ! piekne okolice !
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa inieo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]